Mam nadzieję, że nikt z opiekunek, czy opiekunów nie może żyć z podopiecznym jak pies z kotem wg popularnego powiedzenia. Jest nadzieja, albo życzenie, że jakoś to będzie. Są przecież tacy chorzy proszący o pomoc, którzy są bardzo przyjemni i pracujemy wtedy, jak wnuczka czy wnuczek. Do takich to normalnie można się „przykleić” jak do dziadka czy babci. Myślę, że można takich fajnych ludzi spotkać, a i żyjąc z nimi i praca u nich jest jak wycieczka na wakacje. Zdarzają się też wiecznie zrzędliwi „aniołkowie”, którzy mają diabełka za skórą. No to potem w pracy nie jest fajnie i co z takimi diabłami zrobić?