Jak jedziemy do Niemiec to się zastanawiamy, jak będzie? W końcu docieramy na miejsce i dowiadujemy się wszystkiego. Podopieczny samodzielny, tylko słabo chodzi, ale w domu porusza się normalnie. No wiemy, że chory potrzebuje lekarstw, czy insuliny, bo np. jest cukrzykiem, ale najlepsza sprawa z rodziną, ponieważ sobie wyobrażają, że w sumie mamy dbać nie o chorego, a o dom. Z jednej strony można to robić i za bardzo nie dźwigać, ale z drugiej jak będzie wszystko 2 w 1 to przestaje być śmieszne i zaczyna się wykorzystywanie. Czasami mam wrażenie, że rodziny biorą nas do jakiegoś obozu w takich przypadkach.