Dzięcioł i komputer

Mój facet jest dzięciołem komputerowym. Dziobie i dziobie codziennie, aż nie chce się tego już słuchać i to się nazywa urlop, bo wrócił do domu ze Stelli i niby jest strasznie zmęczony. No przecież to jest obłędnie głupie! Facet jak wraca to zazwyczaj przytula się do kobiety, jest szczęśliwy i pyta, co się działo, kiedy go nie było i co należy wykonać w domku. Ten niestety typ jest niereformowalny. Ledwo się zawlecze do domu, to pierwsze: odpala kompa i zamienia się w dzięcioła. Ciągle stuka i puka, a dziupli nie raczy zaliczyć. No normalnie takiego chyba trzeba wywalić z chałupy, by już przestał pukać. Dobrze, że nie na boku.

Jak pracować?

Jak  można pracować, kiedy ma się umowę na 8 godz. a pracuje się w zasadzie 24h na dobę? A gdzie 2h przerwy w trakcie pracy? Wychodzi na to, że pracujemy 14h przez cały dzień, a w nocy musimy dodatkowo wstawać, bo podopiecznej chce się siusiu i trzeba przy niej być, pomóc wstać, potem ją położyć z powrotem do łóżka i takie tam opieki. Czasami mam wrażenie, że muszę pracować 24godz. na dobę, a kiedy spać, by na następny dzień jakoś funkcjonować? W takiej robocie to trzeba mieć niezłą kondycję, żeby w ogóle z tym wszystkim dać radę, a w sumie kasa nie jest w tym momencie adekwatna współmiernie do pracy.